Postanowiłem w tym roku powtórzyć fotografowanie bocianów przy pomocy drobnego rekwizytu... traktora. Zeszłoroczne próby (do obejrzenia tutaj) wypadły całkiem obiecująco. Pojechałem więc do przyjaciół w Sławatyczach w czasie sianokosów. Wsiadłem "na pasażera" do traktora i ruszyliśmy, ścinając gęste nadbużańskie trawy. Po kilku minutach pojawiło się chyba z 8 boćków. Te to mają wywiad i rozpoznanie okolicy. Tak jak pisałem wcześniej, wcelowanie w bociana z kolebiącego się traktora było sporym wyzwaniem.... ale nagle kosiarka się zatkała jakimś upartym wiechciem trawy. Trzeba było zejść i ją oczyścić. I tu... bociany nas zupełnie zlekceważyły. Kiedy trzymałem się blisko traktora, traktowały mnie niemal jak powietrze i podchodziły na kilka metrów! Postanowiłem sprawdzić gdzie leży granica ich tolerancji. Dopiero gdy oddaliłem się o jakieś dziesięć metrów, bociany zwróciły na mnie uwagę. Ale nawet wtedy nie odleciały tylko odsunęły się z wyraźnym niesmakiem na dziobach. Pomysł ze stojącym traktorem powtórzyliśmy jeszcze kilkukrotnie. I za każdym razem przynajmniej kilka bocianów szukało smakołyków nie dalej niż dziesięć metrów ode mnie. Potem usiadłem obok wielkiej beli zeszłorocznego siana, narzuciłem się świeżą pachnąca trawą i czekałem na przejazd traktora z bocianim orszakiem. Taka... defilada przed obiektywem.
Wkrótce bociany się najadły i przestały biegać za traktorem. Przez chwilę postały na łące i powoli zaczęły odlatywać. Chyba nakarmiliśmy do syta wszystkie okoliczne boćki.
W kolejnym roku pewnie znowu wproszę się do Sławatycz na bocianokosy... dobrze Asiu?
Lądowanie |
"Szwedzki stół" |
Własnie tłusty pasikonik zniknął w gardzieli... |
Co ja połknąłem? - stał tak przez minutę zastanawiając się - ... kłaczek? |
Ruchy, ruchy panienki... traktor się oddala! |
Bociany zupełnie mnie lekceważyły o ile nie oddalałem się od traktora |
...narzuciłem się świeżą pachnąca trawą i czekałem na przejazd traktora z... |
...bocianim orszakiem. |