28 lipca 2017

Koniki polskie - ogierków zabawy



Dawno już nie pokazywałem zdjęć koników polskich. Co nie znaczy, że nie gościły przed moim obiektywem. Dziś zdjęcia młodych ogierków. W warunkach naturalnych, gdy konie żyją po swojemu a nie tak jak człowiek w stajni zarządzi, są one wypędzane z tabunu przez ojca. Łączą się wtedy w niewielkie stada, krążą po okolicy i czekają na lepsze czasy. Kiedy dorosną i zmężnieją, próbują stworzyć swoje tabuny. Albo próbują oderwać pojedyńcze klacze albo... wyzywają tabunowego ogiera na pojedynek. Jeśli wygrają, wyganiają swojego poprzednika i biorą wszystko.
Na zdjęciach​ widać próbę sił właśnie u takich dwóch małolatów. Każdy z nich kombinuje jak przytrzymać drugiego za nogę. Z jednej strony jest to jeszcze zabawa ale z drugiej... kto wśród koni kontroluje ruch, ten rządzi.


















Kliknij tu aby obejrzeć kolejne opowieści o ogierkach

16 lipca 2017

Flisacy nad Wisłą




Bo kiedy już flis zasmakuje komu
Już się na wiosnę nie zostaji w domu
Już ciecze ze krą do Gdańska [...]

Sebastian Fabian Klonowic "Flis to jest spuszczanie statków Wisłą" 1595 






Podobne tratwy pływały kiedyś po Wiśle setkami i tysiącami. Transportowano w ten sposób do Gdańska drzewa z polskich puszcz. Dość powiedzieć, że sosny z Puszczy Knyszyńskiej (tzw. sosny supraskie), były uważane za jeden z najlepszych i najcenniejszych materiałów na okrętowe maszty. 

Razem z tratwami płynęły rozmaite szkuty, komięgi, galary... i wiele innych łodzi o nic nie mówiących nam dziś nazwach. Przewożono nimi zboże, skóry, smołę i inne towary pochodzące z niemal całej Rzeczypospolitej. Szacuje się, że w XVI i XVII wieku, handel z Gdańskiem potrafił zapewniać nawet czwartą część obrotów amsterdamskiej giełdy. 

Położenie Wisły, płynącej przez pół Polski i pozwalającej na spławianie towarów do Gdańska, stało się źródłem rozwoju miast, bogacenia się mieszczan i szlachty. Jasiek Kochanowski, mógł siedzieć pod lipą i rozważać zawiłości rymów dlatego, że był również sprawnym gospodarzem i niejeden transport zboża wyprawił do Gdańska. Polska zresztą w tym czasie nosiła miano "Spichlerza Europy". Spławianie towarów rzekami było wtedy jedyną metodą transportu na duże odległości. Dróg praktycznie nie było. A nawet jeśli, to karmienie zwierząt pociągowych i utrzymanie obsługi w czasie podróży więcej by kosztowało, niż towar dostarczony lądem do gdańskiego portu. 

Członkowie "Bractwa Flisackiego pod wezwaniem Św. Barbary" w Ulanowie postanowili przywrócić dawne flisackie tradycje. Po kilku dniach zbijania tratwy w czasie Ogólnopolskich Dni Flisactwa, ruszyli na początku lipca w podróż do Gdańska.
Tratwa zbudowana jest z czterech tafli czyli umocowanych razem pni drzew. Ma długość około 70 metrów i waży, bagatelka 60 ton. Choć i tak z porównaniu z tymi, które płynęły Wisłą przed setkami lat - jest maleńka. 

W sumie to zupełnym przypadkiem dowiedziałem się, że flisacy będą nocować tuż koło mnie, w miejscu gdzie niejednokrotnie bywałem w aparatem. Koło południa zrobiłem rekonesans. Wieś Wróble, gdzie mieli dopłynąć, ma ze dwa kilometry długości. Przybić do brzegu można w kilku miejscach. W jednym z tych miejsc przygotowany był materiał na ognisko... to pewnie tu.  

Wróciłem późnym popołudniem. Dobrze trafiłem. Wokoło trwały już przygotowania. Flisacy mieli przybyć wkrótce. Tymczasem pogoda się zmieniła. Naszły jakieś chmury, zrobiło się chłodniej. Niekiedy tylko błyskało słońce i rozświetlało żółtością nadwiślańskie łachy. Miałem tylko nadzieję, że kiedy pojawią się flisacy, błyśnie jakieś ładne światło. I tym razem miałem szczęście. 



W końcu zza zakrętu rzeki wyłoniła się tratwa. Po kilku minutach przybiła do wróblańskiego brzegu. Wkrótce też poprawiła się pogoda i błysnęło piękne światło.
Beczka wiwatowa, będąca mniejszą kopią stojącej w Ulanowie, wita wystrzałem okolicznych mieszkańców.

Retman

Wielkie wiosła, nazywane drgawkami, znajdujące się na przodzie czyli głowie, oraz z tyłu czyli na colu tratwy, służyły do sterowania.  

W takich szałasach mieszkają w czasie spływu flisacy.

W tylnej części tratwy (czyli tak zwanym colu)  znajduje się palenisko, na którym flisacy przygotowują posiłki. Ognisko oczywiście rozpalane jest na kawałku blachy. Za nim widać po obu stronach tak zwane skrzyniowania. Do nich w razie potrzeby władane są śryki, czyli brzozowe pnie, które wbijane w dno rzeki hamują lub obracają tratwę. Podobne skrzyniowanie - tylko już jedno, na środku - znajduje się na głowie (przodzie) tratwy. Brzoza jest lekka i elastyczna. Bardzo dobrze nadaje się do tego celu. 

W największym szałasie mieszkają retmani. 


Towarzyszący w podróży tratwie galar ulanowski, zabierał chętnych na krótki rejs po Wiśle. 



Gdyby ktoś chciał zobaczyć flisaków w akcji, to ma jeszcze okazję. Podróż będzie trwała ponad miesiąc. Z przerwą we Włocławku w oczekiwaniu na Festiwal Wisły. 

Przypływają w oznaczone miejsce późnym popołudniem i ruszają w dalszą drogę o świcie. Można ich będzie jeszcze spotkać w:


15 lipca w Jabłonnie (sobota) 
16 lipca w Zakroczymiu (niedziela)
17 lipca w Czerwińsku
18 lipca w Kępie Polskiej
19 lipiec w Płocku 
20 lipca Dobrzyniu nad Wisłą

Festiwal Wisły 12-14.08 2017 Włocławek

12 sierpnia ruszają z Włocławka (sobota)
13 sierpnia w Nieszawie (niedziela)
13 sierpnia w Ciechocinku (niedziela)
14-15 sierpnia w Toruniu
16 sierpnia w Solcu Kujawskim
17 sierpnia w Kozielcu
18 sierpnia w Chełmnie
19 sierpnia w Grudziądzu (sobota)
20 sierpnia w Gniewie (niedziela)
21 sierpnia w Tczewie
22 sierpnia w Gdańsku